czwartek, 18 lipca 2013

6 Nie tym tonem szczeniaku!

-Wiem że wystarczy mała ranka aby trucizna wdała się do organizmu-powiedział krzywiąc się lekko.
-Oj, Ayumu! Jestem z ciebie bardzo dumna!-powiedziałam szeroko uśmiechając się-Pamiętasz coś co mówiłam jakieś 2 lata temu...
-Ej! To prawda że masz truciznę w organizmie?!-krzyknął Hayato.Spojrzałam na Ayumu, potem na smutną Ayami a na końcu zerknęłam na niego, jego twarz wyrażała złość i lekką troskę.
-Ech-westchnęłam tylko i spojrzałam na nich-Słuchajcie. Ta trucizna działać zacznie za jakieś 2 godziny więc nic mi nie będzie. Jej skutki są mało szkodliwe, tylko wysoka gorączka, koszmary i osłabienie, znika od razu po podaniu antidotum, które Ayumu zapewne wie jak zrobić.-mówiłam poważnym ale lekko znudzonym tonem.-Tam są demony, z którymi tylko ja mogę walczyć.-skończyłam swoje jakże wspaniałe wyjaśnienia.
-Jak to nic ci nie będzie?!-krzyknął Hayato podchodząc do mnie.-Baka jesteś otruta! Jak możesz mówić że nic ci nie będzie?!
-Właśnie! Oni-san ma rację!-krzyknęli równo Aya i Ayu.
-Jesteście upier....-nie dokończyłam gdyż wielki biały wilk wyskoczył przed nami. Natychmiastowo znalazłam się przed bliźniakami i odepchnęłam ich w tył,nakazując się nie ruszać. Hayato stał zdziwiony i patrzył na to wszystko.
-Czyż to nie nasza kochana strażniczka?-powiedział sarkastycznie wilk.
-A i owsem to ja-powiedziałam lodowato-Widzę że dalej nie słuchasz swego pana.-powiedziałam ironicznie się uśmiechając. Wilk tylko groźnie zawarczał i spojrzał na mnie najbardziej nienawistnym spojrzeniem jakie istnieje.
-Khe!-prychnął-Widzę że już nie jesteś broniona przez Wielkiego co?-powiedział pogardliwie
-Wybacz. W przeciwieństwie od innych, ja nie potrzebuję pomocy osób trzecich.-odpowiedziałam tym samym tonem spoglądając za drzewa.
-Hmm?...więc już ich wyczułaś co?-powiedział śmiejąc się.-Widocznie nie jesteś już taka jak kiedyś młoda-powiedział jakby cieplejszym tonem.-To nie moje wsparcie, zgaduję że twoje też nie, więc pewnie to przyjaciele twojego towarzysz..
-Skąd te przypuszczenia? -odezwał się nasz czerwonowłosy widz.
-Nie tym tonem szczeniaku!-zawarczał wilk.-A przypuszczenia stąd że to ludzie. I to na dodatek łowcy-powiedział ostatnie słowo z widoczną pogardą.
-To nie możliwe. Mieliśmy się spotkać w wiosce-powiedział pewny swego szarooki.
-Hmm...-zamyśliłam się na chwile. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w las. Otworzyłam oczy, które teraz miały kolor szkarłatu.-Z iloma osobami się umówiłeś?-spytałam spoglądając dalej w las.
-Z trzema-odpowiedział niepewnie.
-Czy w skład tych osób wchodzą posiadacze wody oraz powietrza?-spytałam lekko się krzywiąc
-T..Tak-powiedział lekko przestraszony.
-To widać że to twoi przyjaciele.-powiedział pogardliwie wilk.
-Co?-zdziwiony spojrzał na mnie a potem na wielkiego białego wilka.
-My od początku wiedzieliśmy że jesteś posiadaczem ognia.-powiedziałam znudzona, on jakby kalkulując to zamyślił się na chwile i przytaknął ze zrozumieniem
-W końcu jesteś strażnikiem.-powiedział jakby do siebie.-Mogła byś wskazać miejsce ich teraźniejszej lokalizacji?-spytał cicho. Ja spojrzałam na niego czerwonymi jak krew oczami i bez słowa ruszyłam w tylko sobie<oraz wilkowi> znanym kierunku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz