sobota, 5 października 2013

Rozdział 18 "...Zniknij!...Przepadnij..."

Ohayo! xD Postanowiłam w końcu coś dodać !! Nie wiecie jakiego mam zaciesza czytając niektóre komentarze *.*, mój boże, zastanawiam się czy na bloga dodawać częściej śmieszne czy takie ponure noty. Piszcie w komach xD...Chętnie posłucham...a co do nowej postaci. Jako iż jesteście leniami <tak jak ja> Postanowiłam że macie czas do hm...em...cii...ja pamiętam >.<...Do niedzieli!! Ha! xD, tyle z ogłoszeń.
Teraz czas na nitkę xDD


-Ach!-westchnęłam głośno.-Jak długo mam to robić? Mam już dość !-wyżaliłam się swojemu tymczasowemu trenerowi, czyli Mizu.
-Jeszcze minuta i możesz przestać.-odpowiedział wzdychając.
-Jak możesz?-wyjęczałam ledwo.
-Szybko.
-Szuja.-wysapałam.
-Bo dodam ci jeszcze 15 minut.-powiedział poważnie. Już mocno podirytowana wstałam z ziemi, powolnym krokiem podeszłam do swego kata i z wściekłością powiedziałam.
-Mizu!!!!! Cholera!!! Ćwiczę już od 5 rano!! Nie jadłam śniadania!-krzyczałam-I do tego ćwiczę jakieś 9 godzin!
-To nie moja wina, że wczoraj ci się nie chciało ćwiczyć.-odpowiedział tym swoim cholernie poważnym tonem.
-Okey, rozumiem! Ale na miłość boską! Nie żryj przy mnie ryby!-zawyłam.
-Dfobea, juf nfie befdfe- wybełkotał z pełną buzią." On to robi specjalnie, to pewnie za ten szampon...cóż, mam nadzieję że ta ryba nie jest tą samą z jego głowy..."-myślałam, mimowolnie zachichotałam na wspomnienie jego miny. "Najlepiej drażni się poważnych. Właśnie wtedy ma się największy ubaw kiedy oni zmieniają szybko mimikę." Ta, słowa mojego współsprawcy ciągle mi się przypominają.
-Z czego tak chichoczesz młoda?-spytał dobrze mi znany męski głos.
-Z pewnego idioty.-powiedziałam odwracając się w stronę przybysza. Znów z mojego gardła wydobył się niepohamowany śmiech, gdyż przede mną stał Shiro cały brudny, bez jednego buta z gniazdem we włosach oraz jakąś brązową mazią na twarzy<która podejrzanie śmierdziała>-Bwahahahahahahahaha!!!Boże!!!!...N...Nie...Nie wytrzymam...Zniknij!...Przepadnij....Muahahahahaha...Błagam...-mówiłam ledwo oddychając. Ze śmiechu zaczął boleć mnie brzuch przez co za każdym razem gdy się śmiałam z moich ust wydobywał się cichy jęk.
-Bardzo śmieszne.-bąknął do mnie, ominął mnie i podszedł do Aoi'ego.- Powiedz, to ty prawda?-spytał przez zęby.
-Któż to wie.-powiedział uśmiechając się lekko.-Część tego była w pokoju Megumi, więc masz karę za włażenie do cudzego pokoju.- Momentalnie nasze twarze zmieniły wyrazy. Ja z mocno rozbawionego do zszokowanego i mocno wkurzonego, on z gniewnego do mocno wystraszonego.
-Ty....-powiedziałam wściekła.-Co robiłeś u mnie w pokoju?!-krzyknęłam chwytając go za kołnierzyk jakiejś koszulki.
-No...no bo....ja....tylko...i...on...i...stół...-jąkał się.
-Weź się w garść i gadaj!-krzyknęłam
-Wsadziłem ci parę węży do łóżka, posmarowałem krzesełko klejem oraz do szafy...-mówił szybko, aż w końcu na chwilę nie ucichł.-do szafy wsadziłem ci wściekłego wilka...-mówiąc to nakrył się rękami i nogami. Szybko policzyłam do 10 licząc na to że się uspokoję, rzuciłam delikwenta na ziemię i ruszyłam w stronę domu, gdyż znajdowaliśmy się w lesie niedaleko.